Skip to main content
BlogPolityka

Uwagi o populizmie

Stefan Zimny

Niedawno, podczas dyskusji z jednym z moich kolegów temat zszedł na populizm w polityce. Termin ten jest, jak mi się zdaje, bardzo często i chętnie używany w politycznych dyskusjach. Podczas rzeczonej rozmowy uświadomiłem sobie jednak, ze często jest pojmowany, moim zdaniem, głęboko mylnie. Otóż tenże kolega, człowiek bardzo rozumny, oskarżył pewnego polityka o populizm właśnie. Odparłem, ze tak nazwać akurat go nie można, gdyż populista, aby na to miano „zasłużyć”, powinien spełniać łącznie dwa warunki:

1. Wygłaszać tezy, które są w danym momencie politycznie nośne i popularne wśród wyborców.

2. Prywatnie się z nimi nie zgadzać.

Ze strony mojego kolegi usłyszałem protest, gdyż jego zdaniem ten drugi warunek wcale nie jest konieczny. Według niego wystarczy po prostu mówić to, co się ludziom podoba, i nieważne co się samemu uważa. Jego zdanie podparte zostało kilkoma wygrzebanymi „na szybko” definicjami z rozmaitych stron internetowych, które z jego punktem widzenia były zgodne. Jak napisałem na początku, osobiście głęboko się z takim rozumieniem tego pojęcia nie zgadzam. Swój punkt widzenia chciałbym tutaj wyjaśnić.

Słowo populizm jest nacechowane pejoratywnie. Nazwać kogoś 'populista’ to zarzut o charakterze etycznym. W tej obeldze zawarta jest negatywna ocena moralna postępowania. Dla wszystkich ocen etycznych, moim zdaniem, niezbędna jest analiza motywacji oraz woli człowieka. Myślę, że to co jest przedmiotem owej analizy, która w mojej opinii jest niezbędna w przypadku rozważań etycznych, doskonale oddaje łaciński termin animus, dla której niestety ciężko mi znaleźć dobry odpowiednik w języku polskim. Lukrecjusz rozróżniał duszę biologiczną, anima, od mieszczącej się w sercu duszy subtelnej, zwanej animus i będącej centrum zdolności poznawczych i emocji. Można posłużyć się tutaj analogia do pojęć prawnych, takich jak zła i dobra wiara, ale będzie to analogia trochę kulejąca, jednak na potrzeby tego artykułu wystarczająca. Reasumując, aby czynić komuś zarzut etyczny, należy wykazać jego zła wiarę (lub trafniej rzecz ujmując złe animus).

Nazywanie populista kogoś, kto głosi poglądy nośne politycznie w danym momencie, samemu się z nimi zgadzając, porównałbym do nazywania kłamcą lekarza, który śmiertelnie choremu pacjentowi mówi, że wszystko będzie dobrze, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, że w tym przypadku dobrze nie będzie. Myślę, że takiego lekarza nikt nie nazwałby kłamcą, właśnie ze względu na dobra wiarę, czy inaczej ujmując szlachetna intencje, która mu przyświecała. W tym przypadku pomimo tego, iż rzeczony lekarz faktycznie mija się z prawda, ze względu na jego animus (dobra wiarę) nie nazwiemy jego kłamca, a jego zachowanie kłamstwem. Porównanie to również jest trochę kulejące, gdyż różne są motywacje i cele przyświecające naszemu hipotetycznemu lekarzowi i politykowi, ale wynika to raczej z trudności ogólnej, wynikającej z natury etyki. Niezwykle ciężko znaleźć bowiem dwie sytuacje, które można by przyrównać do jednakowych kryteriów etycznych.

Nasz hipotetyczny polityk natomiast mówi przecież to, co sam uważa za słuszne. To, że w danym momencie jest to popularne i może mu przynieść znaczną liczbę głosów, jest kwestią poboczną. Przecież nie kłamie, nie manipuluje faktami, nie czyni nic, co uznać by można za niemoralne. Mówi to co myśli, ot co. Nadto takie postępowanie jest raczej godne aprobaty aniżeli nagany.

Internetowy słownik języka polskiego definiuje populizm następująco: „popieranie lub lansowanie idei, zamierzeń, głównie politycznych i ekonomicznych, zgodnych z oczekiwaniami większości społeczeństwa w celu uzyskania jego poparcia i zdobycia wpływów lub władzy”. Definicja ta, chociaż lepsza od krytykowanej wyżej, jest również niezadowalająca. Wprawdzie zwraca uwagę na animus podmiotu („w celu uzyskania poparcia i zdobycia wpływów lub władzy”), jednakże owo zdobycie władzy, oceniane tutaj pejoratywnie, wydaje się być elementem przedmiotowo istotnym w definicji polityki i polityka. Cóż to za polityk, który nie dąży do zdobycia władzy? Idąc za Arystotelesem, polityka to rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne. Osiągniecie tego celu jest niemożliwe bez zdobycia wpływów. We wspominanej definicji czyniony zarzut jest sformułowany blednie, gdyż autor zdawał się nie zauważać tego faktu.

Dodać należy, że powyższe rozumowanie dotyczy tylko obelg o charakterze etycznym. Dla przykładu obelga „Ty głupcze” nie odnosi się do sfery etycznej, lecz metafizycznej. Ocenia ona negatywnie byt, a nie jego postępowanie moralne. Natomiast obelga 'Ty brzydalu’ odnosi się do sfery estetycznej. Ocenia ona negatywnie poczucie estetyczne wywołane w jej autorze przez dana osobę.

Reasumując, czynić zarzut populizmu można wyłącznie politykom, którzy świadomie wygłaszają poglądy popularne, tak naprawdę się z nimi nie zgadzając. Tożsamość poglądów własnych z głoszonymi niejako rozgrzesza danego polityka z zarzutu populizmu. Jasność i rzetelność pojęć jest warunkiem sine qua non uczciwej dyskusji. Niezgoda, która na krótką chwilę zapanowała miedzy mną i kolegą wynikała właśnie z innego rozumienia pojęcia, o które się spieraliśmy. Ta notka jest natomiast pomyślana jako zachęta do zastanawiania nad pojęciami i ich definiowaniem. Zapraszam serdecznie do polemiki.