Skip to main content
BlogPolityka

Trzy pytania do Tomasza Misiaka

By 4 sierpnia 201321 września, 2020Brak komentarzy

O nowelizacji budżetu, progu ostrożnościowym i braku reform. Trzy pytania do Tomasza Misiaka – Wiceprzewodniczącego Rady Nadzorczej Work Service S.A., senatora VI i VII kadencji.

Według najnowszej nowelizacji budżetu w tym roku zabraknie w nim – w stosunku do planów – dodatkowych 24 miliardów złotych. 16 miliardów rząd zamierza uzyskać, zwiększając deficyt. Pozostałe 8 miliardów ma być zaoszczędzone. Premier Tusk zarzeka się, że nowelizacja nie dotknie przeciętnego obywatela. Można mu uwierzyć?

W praktyce nowelizacja budżetu w takiej skali dotyka każdego obywatela, nie chodzi tu o utratę osobistych korzyści typu renty, emerytury, zapomogi. Musimy jednak pamiętać, że aby pokryć koszty niezreformowanego budżetu, Polacy płacą więcej chociażby w postaci 23 % VAT lub większych podatków za paliwo i papierosy. Oczywiście spowolnienie gospodarcze powoduje również problemy z rynkiem pracy. Odnotowujemy najwyższe w ostatniej dekadzie poziomy bezrobocia, co ewidentnie dotyka każdego Polaka. W każdej polskiej rodzinie jest ktoś bezrobotny.

Co w praktyce będzie oznaczać zawieszenie 50% progu ostrożnościowego? Jarosław Gowin nazywa to rozwiązaniem, które otwiera drogę do zadłużania się bez opamiętania. Minister Rostowski straszy, że w przeciwnym wypadku konieczne byłyby olbrzymie cięcia wydatków lub kolejna podwyżka podatków. Kto ma rację?

Niestety ekonomia jest nieubłagana. Rację ma Minister Rostowski, mówiący, że z pustego i Salomon nie naleje. Bez cięć wydatków lub podwyżki podatków nie udałoby się przejść suchą nogą tego kryzysu. Inna sprawa, że porzucono wiele ważnych reform. Nie uwolniono przedsiębiorczości od biurokracji, ani nie zmniejszono kosztów administracji. Nadal istnieją uprzywilejowane grupy emerytalne, KRUS nie jest zreformowany, marnujemy mnóstwo pieniędzy na kastę urzędniczą. Nie należy zapominać o celach progu ostrożnościowego. Polska nie powinna iść drogą zadłużania się w nieskończoność i w tym zakresie rację ma minister Gowin. Istnieje obawa, że zawieszenie będzie równoważne z likwidacją progów oszczędnościowych.

Już w momencie przedstawiania budżetu na ten rok, we wrześniu 2012 roku, jego założenia wydawały się nierealistyczne. Minister Rostowski ogromną dziurę budżetową zgodnie ze swoim zwyczajem tłumaczy kryzysem w strefie euro. Krytykuje także Radę Polityki Pieniężnej. Ile jest braku kompetencji w tym niepoprawnym optymizmie ministra Rostowskiego, a ile zależności od czynników zewnętrznych?

Ekonomia nie jest wbrew pozorom nauką ścisłą. Nie można w 100 % przewidzieć, jaki wpływ będzie miał stan gospodarki międzynarodowej na polski eksport, międzynarodowe nastroje na popyt, a słabnące banki na podaż pieniądza. Wydaje się jednak, że decyzja o przedstawieniu optymistycznego budżetu na ten rok była podyktowana polityką. Zawsze lepiej pokazać realne liczby wynikające z wykonania, niż być oskarżanym o czarnowidztwo przez opozycję. Problem polega nie na jednorazowym przestrzeleniu budżetu, ale na braku działań reformujących państwo. Nie możemy ciągle liczyć na to, że pieniądze unijne będą wyciągać nas z opresji. Polska wymaga reform systemu emerytalnego, podatkowego, kodeksu pracy, ustawy o zamówieniach publicznych. Liczymy straty podatkowe, a zapominamy skąd te podatki się biorą. Płacą je firmy, które przez wadliwy system mają problemy. Hiszpanie na pieniądzach Unii Europejskiej zbudowali potęgę swoich firm budowlanych. My na tych samych pieniądzach i wadliwym prawie zniszczyliśmy całą polską branżę konstrukcyjną. PBG, Polimeks, DSS – to firmy, które zatrudniały tysiące osób i upadły pod ciężarem naszej ustawy o zamówieniach publicznych. Nawet słynni Chińczycy z COVEC nie sprostali polskiej biurokracji. Jeżeli mamy wrócić na ścieżkę wzrostu, to wymagane jest skoordynowane działania nie tylko Ministra Rostowskiego i Rady Polityki Pieniężnej, ale także Ministrów: Transportu, Gospodarki, Skarbu i Pracy. Nad tą koordynacją politycy muszą popracować.