Skip to main content
Kategoria

Aktualności

W końcu wychodząc, witać gwiazdy. Szkic o metafizycznej podróży szlakiem Dantego

Co może się zdarzyć przez siedemset lat? Właściwie zadziać się może przede wszystkim czas historyczny, bo w końcu skoro konkretne –set lat, to i powód wiadomy. Siedemset lat temu zmarł bowiem najwybitniejszy poeta włoski, filozof i polityk, Dante Alighieri. Rok Dantejski, oby zakończył się szczęśliwie brakiem ferowanych przez życie scen dantejskich, a dał nam jedynie wraz z tym florenckim mistrzem, jeszcze głębsze poznanie zbiorowego imaginarium ludzkich wyobrażeń, lęków i namiętności. Jak pisał Dante, „porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie”, parafrazując – wy , którzy to czytacie. A co tam właściwie, dajmy się w tej opowieści zanurzyć.

Papież pisze List apostolski o teologii Dantego Alighieri
Dante Alighieri, Domenico di Michelino, Katedra Santa Maria del Fiore, Florencja

Przede wszystkim, żebyśmy ustalili jasno (sic!) fakty. Dantego znamy jako autora Boskiej komedii, dzieła światowego, które datuje się mniej więcej w zakresie 1308-1312. Najczęściej mogliśmy się spotkać z licznymi opracowaniami tego tekstu, określanego jako swoista panorama średniowiecznej myśli i rozumienia rzeczy wykraczających poza jednostkowe jestestwo. Średniowieczne imaginarium jednak w odrodzeniowym opakowaniu, bowiem język narodowy, włoski, nie łacina, dalej bycie bohaterem we własnym… dziele, wreszcie brak obaw przed mariażem biblijno-mitologicznym, wprowadzeniem elementów z kultury antycznej. Powróćmy jednak do sedna. Dla Dantego, który jest głównym bohaterem tego włoskiego poematu, wędrówka po zaświatach ma służyć przede wszystkich jako ścieżka moralnej odnowy, podążając w pełni różnorakich emocji poprzez znane nam trzy metafizyczne sfery – Piekło, Czyściec, Raj. Można dodać, bez zbędnej filozofii, ale właściwie dlaczego nie pójść o krąg dalej? Cyfra trzy, ma swoje głębsze znaczenie, jako ta idealna w wymiarze wiecznym, ale także stylistycznie wycyzelowana – trzy części Boskiej komedii, a każda z nich składająca się z trzydziestu czterech pieśni licząc z pieśnią wstępną. Piekło zawiera w sobie dziewięć kręgów, którymi podążamy w kierunku Czyśćca, który złożony z dziewięciu pięter prowadzi do Raju obdarzonego dziewięcioma częściami nieba, wyżej i wyżej w kierunku Absolutu.

Trzy rzeczy pozostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka.

Tyle o strukturze i symbolach, ale w tym wszystkim niebagatelne znaczenie ma język włoski, którego kunszt można odkrywać wraz z lekturą Dantego. Zabawiając się lingwistycznie, a jednocześnie odszukując współczesnych metod celebracji ważnego dla literatury światowej momentu, możemy natrafić na akcję zapoczątkowaną  przez Akademii della Crusca pod nazwą „Codziennie nowe słowo Dantego”. Przywołuje ją w swoim artykule W końcu wychodząc, witaliśmy gwiazdy Sebastiano Giorgi, jako jedną z różnorakich inicjatyw przybliżających postać Dantego. Tym sposobem świętowania okazuje się publikowanie przez Akademię codziennie jednego słowa autora Boskiej komedii, „365 wpisów poświęconych dziełu Dantego: rzeczowe spojrzenie na słownictwo i styl poety, z krótkimi opisami”. Giorgi na łamach „Gazetta Italia” wspomina między innymi o wyrażeniach, takich jak „<<trasumanar>>, niezwykły neologizm stworzony przez Dantego, który oznacza doświadczenie znacznie wykraczające poza to, co ludzkie; <<color chce son sospesi>>, (moim zdaniem szczególnie warte uwagi) określenie na dusze znajdujące się w dantejskim Limbo, które stało się swego rodzaju powiedzeniem odnoszącym się do stanu niepewności czy oczekiwania”.

Plik:La Barque de Dante (Delacroix 3820).jpg – Wikipedia, wolna encyklopedia
Barka Dantego, Eugène Delacroix, Luwr

Wyjdźmy jednak z językowych dociekań, bowiem wszech miar recepcji Dantego idzie dużo dalej. Jednym z przykładów może okazać się spektakl Tańcząc Boską Komedię w choreografii Elwiry Piorun, zapowiadający się jako impresja dotykająca niektórych z wątków obecnych w poemacie wspominanego intelektualisty, szczególnie w zestawieniu plastyczności użytych metafor i fizycznego wyartykułowania, jakby wytańczenia zawartych w dziele wątków. Premiera Tańcząc Boską Komedię dopiero pod koniec września w Warszawie, ale już warto ten fakt odnotować.

MOMENT POBUDZENIA WYOBRAŹNI

Pozostaje jednak pytanie, co my w indywidualnym odbiorze możemy jeszcze wyłuskać z lektury osławionego Dantego Alighieri? Przecież bać, już się nie boimy, ale nieśmiało wolno powiedzieć, że to właśnie Dante literacko obmyślił piekło, pobudził ludzką wyobraźnię. A jak piekło to i czyściec oraz upragnione niebieskie bramy. Myślę, że pozostaje nam zamysł nad kunsztem słowa i moment pobudzenia wyobraźni także współczesnego czytelnika. Element konfrontacji z jakąś trudną do nazwania przestrzenią, daleko odbiegającą od tego co zwykłe, a jednak tak bliskiej poprzez nasze pragnienie choćby najmniejszego pierwiastka metafizyki.

Wreszcie, trudno wyobrazić sobie literaturę europejską bez Boskiej komedii, która inspirowała twórców wielu i właściwie nadal pozostaje misterną mozaiką ludzkich wad i zalet, gdzieś pomiędzy jałowością istnienia a mistycyzmem. W końcu każdemu z nas przydarzyło się „pośród ciemnego znaleźć się lasu”. Jak pisał Wiesław Chełminiak w tym kontekście, „kłopot jednak w tym, że Alighieri dążył do doskonałości, co wydaje się wyzwaniem ponad siły człowieka XXI wieku”. Nie wiem, czy tak jest do końca, dlatego że dzisiaj, równie mocno staramy się żyć mocniej, więcej, lepiej, dążymy do doskonałości, jednak jej cel sytuuje się zupełnie gdzie indziej.

Ilustracja
Portret Dantego, Sandro Botticelli

Dzisiaj 13 września 2021 roku, sięgając wstecz do daty śmierci Dantego wskazywanej na 13 lub 14 września 1321, można w taki sposób próbować przybliżać tę postać. Franciszek nazwał Dantego „prorokiem nowej ludzkości, która tęskni za pokojem i szczęściem”, a my przywołajmy także słowa włoskiego ministra kultury, który otwierając Rok Dantego, nie omieszkał sparafrazować ostatniego wersu Piekła. Że pomimo pandemicznych trudności i czasów – jak głosi chińskie przysłowie – z pewnością ciekawych, „wszyscy czekamy na to, by w końcu wychodząc, witać gwiazdy”.

~Jakub Horbacz

ODRODZENIE PO DNIACH SMUTKU

Kulturowo-tradycyjnie przyjęty czas wielkopostny niezbyt sprzyja różnego rodzaju żartom, tudzież formom bardziej satyrycznym. Mimo wszystko po wyczekiwanym wyjściu z okresu pokuty, zawsze czeka pewna doza radości. Tym razem nie chodzi nam jednak o rozważania teologiczne, ale bardziej historycznoliterackie ciekawostki wyciągnięte prosto z wieków średnich.

Walka karnawału z postem – Wikipedia, wolna encyklopedia
Pieter Bruegel, Walka postu z karnawałem

Rosyjski znawca literatury Michaił Bachtin jeden z rozdziałów swojego dzieła „Problemy literatury i estetyki”, poświęca dziwnie brzmiącym, ale tylko z początku, formom parodystyczno-trawestującym. Swoje rozważania na temat tego, czym w zamierzchłych czasach były formy satyryczne  opiera na dwóch czynnikach: śmiechu i wielojęzyczności. Przechodząc zatem do pozornie dobrze nam znanego okresu średniowiecza, wraz z lekturą Bachtina odkrywamy, że wcale wówczas tak do końca poważnie nie było. Jak czytamy:

Średniowiecze z pewnym zastrzeżeniami szanowało wolność związaną z błazeńskim strojem i przyznawało dziedzinie śmiechu i słownego komizmu dosyć szerokie uprawnienia.

Najzabawniej otóż było w średniowieczu we wszelkich okresach świąt, a przez to ten szczególny czas świąteczny, pewnego odprężenia i wypoczynku, dawał ludziom wytchnienie i utożsamiany był z możliwością otwarcia na przestrzeń kpiarstwa, żartu, śmiechu i ironii. Można powiedzieć, że nie ma w tym nic szczególnego i dziś jest właściwie podobnie, jednakże pewne zdziwienie przychodzi w momencie, kiedy dowiadujemy się o istnieniu tekstów takich jak np. Uczta Cypriana, będących parodystyczną trawestacją zawierającą różnego rodzaju postacie biblijne i całe bogactwo testamentowych wydarzeń obrócone w karnawał. Takie jak ten utwory nazwane zostały parodia sacra, okrzyknięte mianem „parodii świętej”. Rzecz jasna nie cieszyły się zbyt dobrą sławą pośród teologów, ale historycznie – uwarunkowania tego dzieła nie są wcale tak negatywnie jednoznaczne, a nawet dziś nie wiemy do końca jaki był prawdziwy zamysł autora.

Świadomie jednak oczekując aktualnie okresu świąt wielkanocnych, bardzo interesujące zdają się w tym kontekście wątki średniowiecznych obyczajów. Bachtin pisze o tym, że bardzo popularny był risus paschalis, czyli „śmiech wielkanocny”.

W dni wielkanocne tradycja pozwalała na śmiech w kościołach. Kaznodzieja żartował i sypał wesołymi anegdotami z ambony, aby u zgromadzonych wiernych wywołać śmiech, który rozumiano jako radosne odrodzenie po dniach smutku i postu.

A zatem, pozostając w okresie niejakiego oczekiwania na ten śmiech, nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć sobie w obecnych trudnych czasach wiary, że właśnie taka radość niechybnie do nas przyjdzie.

~Jakub Horbacz

O TYM, KTÓRY SIĘ ZŁU NIE KŁANIAŁ

Generał August Emil Fieldorf „Nil”. Pełna paradoksów jest próba prostego wytłumaczenia faktów z życia i odpowiedniej refleksji nad sylwetką Generała „Nila”- niezłomnego żołnierza, polskiego bohatera, patrioty, który się złu nie kłaniał.

Zamachowcy z Zagra-Linu - zdjęcie nr 3

Jednocześnie bardzo trudno w sposób odpowiedni wyważyć gesty pamięci tak, aby nie zamknąć „Bohatera” w hasłowości, z której nic nie wynika. Największym z paradoksów tej historycznej postaci jest uświadomienie sobie tego, jak w bestialski i perfidny sposób działała machina komunistycznej opresji.

Obrońcę i dowódcę Kedywu Armii Krajowej, żołnierza podziemia niepodległościowego, oskarżono o kuriozalną kolaborację z niemieckim okupantem, skazano na śmierć w sfingowanym procesie, a w uzasadnieniu wyroku stalinowscy prokuratorzy napisali jedynie w sposób lakoniczny, iż „Biorąc pod uwagę olbrzymi ciężar zbrodni, sąd uznał za niezbędne całkowite wyeliminowanie oskarżonego ze społeczeństwa, orzekając karę śmierci”.

Tak naprawdę, to co stanowiło zarzewie nienawiści do Bohaterów walki o niepodległość skierowanej ze strony komunistycznych władz, była chęć zatarcia wszelkich śladów postaw i wartości patriotycznych i zupełne wymazanie z kart historii Polski ludzi takich jak generał „Nil”. Jak czytamy w biuletynie historycznym IPN nr 3/2018 przepełnionym wspomnieniami oraz wyjaśnieniem okoliczności zdarzeń:

Śmierć przez powieszenie miała pozbawić gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” honoru i zrównać go z niemieckimi katami. Była wyrazem zaciekłej nienawiści komunistów do tego, co uosabiał: „dawnych Polaków dumy i szlachetności”. Zdrajcy przeznaczyli dlań miejsce na śmietniku.

Stało się to 24 lutego 1953 roku w więzieniu Warszawa-Mokotów przy ul. Rakowieckiej, gdzie dokonano aktu powieszenia generała Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, działacza niepodległościowego „Nie” i Armii Krajowej, wyrosłego jeszcze z tych dziewiętnastowiecznych i bajronicznych marzeń o Wielkiej Niepodległości, legendy Polski Walczącej, zaangażowanego w działania zbrojne oręża polskiego z przekroju dwóch wielkich wojen, Żołnierza przecież jeszcze sentymentalnie dziś wspominanych Legionów Polskich.  

Warto zwrócić także uwagę w tej całej dzisiejszej dyskusji o wydarzeniach minionych, jak wielką rolę odegrała żona i córki generała, które dzielnie przez wszystkie lata upominały się o pamięć i sprawiedliwość o „Nilu”, które przyszyły tak naprawdę dopiero w pełni po upadku komuny. W jednym z wywiadów córka generała wspominała go tymi słowami:

– Ojciec był bardzo prawy. Nie znosił kłamstwa. Był bardzo dzielnym człowiekiem, człowiekiem honoru. Bardzo kochał ojczyznę. Wesoły, szczupły, bardzo przystojny, miał wielkie powodzenie u kobiet.

Generał „Nil” jest zatem swoistym symbolem walki niezłomnej szczególnie w kontekście przypadającego na 1 marca Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych oraz tej przykrej niejednoznaczności mechanizmów powojennej stalinowskiej Polski, która tak obeszła się z człowiekiem, który swojej Ojczyźnie poświęcił całe życie.

~ Jakub Horbacz

Poeta „z głową na karabinie”

Równo sto lat temu, 22 stycznia 1921 roku urodził się Krzysztof Kamil Baczyński.

Poeta, wybitny mistrz słowa i erudyta. Podharcmistrz Szarych Szeregów, żołnierz batalionu „Parasol” Armii Krajowej, jeden z najwybitniejszych twórców związanych z pokoleniem Kolumbów, którego w polskiej wyobraźni stał się wyraźnym symbolem.

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i tekst „SAPERE AUDE 100. rocznica urodzin Krzysztofa Kamila Baczyńskiego FOTOŽródło:gov.pl FOTO Źródło: gov.pl "Zanim padłeś, jeszcze ziemiÄ™ przeżegnałeś rÄ™kÄ…. Czy to była kula, synku, czy to serce pekło?" krzyszhof kamil baczyaski Program Rozwoju @rganizacj nglata2018-203 PROO Sfinansowano przez Narodowy Instytut WolnoÅ›ci- Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 2030 NIW Narodowy Instytut WolnoÅ›ci”
Żródło: https://www.sejm.gov.pl

Udział Baczyńskiego w powstaniu warszawskim Stanisław Pigoń określił mianem „strzelania do wroga brylantami”. Poeta poległ tragicznie w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku, w wieku zaledwie 23 lat.

I mnie przecież jak dymu laska wytryskała gołębia młodość; teraz na dnie śmierci wyrastam ja — syn dziki mego narodu.

Jako twórca zdążył napisać blisko 500 utworów wydając cztery tomiki swych wierszy. Osiągnął poetycką sprawność w tempie błyskawicznym. Patrząc z dzisiejszej perspektywy i śledząc dorobek jego pokoleniowych rówieśników, takich jak Tadeusz Różewicz, czy Herling-Grudziński, można tylko się domyślać jak wiele mógłby ten Autor „Elegii o…[chłopcu polskim]” wnieść dla polskiej kultury i dorobku intelektualnego.

Fascynuje dychotomiczność kreślonego przez Baczyńskiego poetyckiego świata. Precyzja słowa, językowa wrażliwość, plastyczne i obrazowe środki wyrazu otwierające przed czytelnikiem to „niebo złote” i „mleczów miękkich płynny lot”. Wreszcie powrót do romantycznego paradygmatu wplątanego w katastrofizm generacyjny „z głową na karabinie”.

Krąg jak nożem z wolna rozcina, przetnie światło, zanim dzień minie, a ja prześpię czas wielkiej rzeźby z głową ciężką na karabinie.

Za komuny z twórczością Baczyńskiego obchodzono się ze względną „wstrzemięźliwością”, wynikającą choćby z Jego przynależności do Armii Krajowej (szczególnie w powojennej Polsce socjalistycznej był to czynnik dyskwalifikujący). Tym bardziej cieszy fakt, że obecnie poezja i dzieła Poety cieszą się zainteresowaniem i rozpoznawalnością nie tylko pośród specjalistów.

Setną rocznicę urodzin Krzysztofa Kamila Baczyńskiego symbolicznie uczcił Sejm RP poprzez ustanowienie go patronem 2021 roku. Na pewno wpłynie to pozytywnie na popularyzację i rozpowszechnienie tej trudnej egzystencjalnie, ale pięknej lirycznie twórczości.

(…)bo to była życia nieśmiałość, a odwaga—gdy śmiercią niosło. Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało wielkie sprawy głupią miłością.

~Jakub Horbacz

SYMBOLICZNE POPLĄTANIE

Na dziejowej osi mamy 6 stycznia. Przed nami widać już zatem sylwetki Trzech Króli, czyli Święto Objawienia Pańskiego, a dla Kościoła prawosławnego wchodzimy w czas Bożego Narodzenia według kalendarza juliańskiego. Taki dzień otwiera przed nami bardzo interesujące pole do rozważań na gruncie tego, co przyjmujemy w codziennym zabieganiu za pewnik, ale tak naprawdę nie zawsze wiemy, o co chodzi… A chodzi tym razem o znaczenie symboli.

Peter Paul Rubens, Pokłon trzech króli

Wpisując w przeglądarkę hasło „święto Trzech Króli” wyskoczą nam pytania, czy są w ten dzień otwarte sklepy, albo czy trzeba iść do kościoła? Jednak trudno będzie odnaleźć informację na temat tego, skąd się wzięli trzej mędrcy ze Wschodu, a co dopiero przetrzeć oczy ze zdumienia, że jest to święto wcześniejsze nawet od Bożego Narodzenia.

Na Wschodzie było ono obchodzone już w III wieku. Zacznijmy jednak od kulturowych bohaterów wydarzeń, czyli mędrców, inaczej zwanych królami, bądź magami. Tak naprawdę sięgając do źródeł biblijnych odnajdziemy jedynie w Ewangelii wg św. Mateusza fragment, który głosi:

oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon.

Postacie te nie są więc historycznie określone, lecz stanowią owoc szerszego kręgu tradycji i obyczajów, w których zawarty jest sens mistyczny. Ujawnia się w nich pokłon świata dla Boga w ludzkiej osobie. Stąd inna nazwa święta obecnego w kalendarzu liturgicznym jako Objawienie Pańskie, bądź Epifania – encyklopedyczne nagłe ukazanie się (i zniknięcie) bóstwa w realnej postaci lub wizji (w czasie i przestrzeni).

Jedno z częstszych wyjaśnień mówi o tym, że w osobach trzech mędrców zawarta jest symbolika trzech okresów w życiu człowieka – dzieciństwa, dorosłości i starości, które niosą dla Dzieciątka złoto, kadzidło i mirrę. Symbole: władzy królewskiej, modlitwy i proroctwa śmierci. Takie są dary królów, choć oryginalnie w Piśmie Świętym pojawia się greckie słowo maggoi i stąd obecny w kulturze trop określający ich jako magów lub też astrologów, na co zwracał uwagę w swych pismach niejaki Orygenes.

W symbolice biblijnej trójka postrzegana była jako pełna harmonii i głębszych znaczeń, stąd nie bez przyczyny trzej królowie, Kasper, Melchior i Baltazar, złożyli trzy dary. Ich imiona także kryją w sobie coś tajemniczego, kreśląc obrazowo znane – nieznane sylwetki zdążające do Betlejem. Według danych apokryficznych „Gaspar posiadał kraj Arabów”, dalej Melchior, którego hebrajskie imię „melki-or” znaczy „Bóg jest moim światłem” i Baltazar – biblijny zapis akadyjskiego imienia tłumaczonego w postaci „Boże, pomagaj królowi”.

Choć w tym roku ze względów pandemicznych coroczne orszaki Trzech Króli nie odbędą się, to właśnie dzięki symbolom w takich momentach możemy zanurzyć się w niesamowitym orszaku ukrytych znaczeń i zobaczyć dokąd on nas poprowadzi. Tak jak pisał historyk religii Mircea Eliade w „Obrazach i symbolach”:

mieć wyobraźnię to widzieć świat w całej jego pełni, gdyż mocą i posłannictwem Obrazów jest ukazywać wszystko to, co opiera się konceptualizacji.

~Jakub Horbacz